Hej Ho!!!
Wrocilyslmy dzisiaj z gor, ktore absolutnie mnie oczarowaly. Wsztsko bylo swietnie od samego poczatku, jak tylko nasze stopy stanely na altajskiej ziemi. Przyjechalysmy z niczym - bez jedzenia, glodne, bylo rano i jak tylko znalazlysmy sie na kempingu jacys dobrzy ludzie obdarowali nas kilogramami ziemniakow, ogorkow drewna na ognisko. Mozna powiedziec, ze nasz kemping sam sie zorganizowal:-) I dobrze.Troszku popadalo , wiec dwa pierwsze dni spedzilysmy na relaksowaniu sie, czytaniu ksiazek i gadaniu, no i na piciu piwa. Obok nas rozbici byli jacys miejscowi, ktorzy budowali domek letniskowy. Zaprzyjaznilysmy sie z nimi na jeden wieczor przy ognisku - pomimo problemow z komunikacja. Bylo bardzo smiesznie.
A potem pojechalysmy w gory wlasciwe, gdzie pragne wrocic by jeszcze raz popatrzec na te przepiekne krajobrazy. Jak tylko bedzie troche wiecej czasu wrzuce jakies zdjecia, bo naprawde warto sobie popratrzec. Troche nas wytrzeslo w samochodach zanim dojechalysmy na miejsce, troche bylysmy glodne, troche niewyspane ale to wsztsko maly pikus. Nagroda za trud byla wspaniala: swieze powietrze, siedem jezior, potem swietna impreza przy ognisku, smak miejscowej herbaty - jedyny i niepowtarzalny.
No i ludzie tacy wspaniali i goscinni. Zadbali nawet o nasze samopoczucie psychofizyczne nie tylko pojac nas spirytusem ale rozniez sadzajac pod cydrami, ktore w tym miejscu na ziemi maja podobno cudowna moc ( Na Altaju cydry sa uwazane za swiete drzewa. Cydrow sie nie scina. Palic mozna tylko taki drewno, ktore lezy na ziemi. Legenda mowi, ze kiedys jacys dwaj turysci postanowili jednak sciac drzewo i zrobic sobie ognisko - nastepnego dnia znaleziono ich ilestam kilometrow od namiotu - martwych naturalnie.) No wiec tak jak mowie, zabawiano nas podobnymi opowiesciami i altajskim spirytusem.To byly tylko dwa dni, a mnie sie wydaje jakby minely tygodnie, jakbym od zawsze to miejsce znala. Na kolejne dwie doby wrocilysmy co Czemal - przesliczna gorska miejscowosc, gdzie znow poimprezowalysmy, pogadalysmy z ludzimi. No i poszlysmy na rafting - podobno ekstremalny. No ja mialam watpliwosci czy powinnam sie na wode wypuszczac, bo dla mnie slowo ekstremalny cos oznacza, no przyjamniej tylke, ze powinno sie cos o tym czyms ekstremalnym wiedziec. A ja o raftingu wiem nic, wiec tak sie zastranawiama czy to dobry pomysl. Jakos sie ze soba rozmowialam i polazlam. Oczywiscie bylo swietnie. Swietny instruktor, swiatna zaloga, piekne krajobrazy, wspaniale fale, ziman woda... i wodeczka tez nigdzie tak dobrze nie smakowala. Nauka z tago taka, ze nie trzeba bac sie tego, co nieznane. Wystarczy tylko troche wyobrazni i pokory dal sil natury.
Juro wyjezdamy do Irkucka - czyli czekaja nas dwa kolejne dni w pociagu. Cel: Bajkal. Mamy jeszcze ponad dziesiac dni w Rosji - nie bedziemy sie przemeczac tylko spokojnie pojezdzimy sobie po bajkalskiej okolicy. Popatrzymy, popijemy piwko... Mamy nadzieje, ze w koncu spotkamy jakis zagraniczny backpackerow.
W zasadzie to nie tesknie:-) Jest mi tak swietnie w podrozy, ze nawet nie mam czasu myslec o tym co w Warszawie, w Gdansku. Staram sie o niczym nie myslec, z wyjatkiem moich przyjaciol. Was mi brakuje najbardziej. No i mam nadzieje, ze ktos z mojej rodziny czasem tu zaglada i wie, ze nic zlego sie z nami nie dzieje.
Nie ma mnie w Warszawie, za miastem nie tesknie ale jednak przywiozlam tu ze soba wiele z Polski. Ostatni czas byl ciezki, wiec czuje jak moj organizm sie oczyszcza... Mam przynajmniej taka nadzieje. A jesli sie sam nie oczysci, to w Mongolii czeka nas wizyta u szamana. Jesli o zdrowiu... No tak bylam u dentysty na Ukrainie i tydzien temu jeszcze przed wyjazdem w Altaj musialam odwiedzic gabinet raz jeszcze w Nowosybirsku. Rosysjski stomatolog okazal sie swietny, profesjonalny i w zasadzie niedrogi. Mam nadzieje, ze w Mongolii nie bede musiala z zebami wlaczyc. Kaszel nam nadal. Jesli konwencjonalne srodki nie pomoga, rozwnie zajmie sie tym wszytskim szaman.
No i toi byloby na tyle. Dbamy o siebie, prosimy sie nie martwic.
Do nastepnego razu - juz z Irkucka.
Sciskam!!!
Ania
sobota, 4 sierpnia 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
jako najwytrwalszy czytelnik i kibic Waszych przygod wpisuje sie dla porzadku:)
probowalam sobie z grubsza wyliczyc ilez to wodki przyszlo Wam wypic podczas altajskiej przygody, ale nielatwe to zadanie. nie ma co.
meczy mnie juz powoli aura wakacyjnej stagnacji, wiec niech czas ucieka w miare szybko do pazdziernika.
to znaczy, tu niech ucieka. Wasza przygoda niech trwa dluuugo.
caluje serdecznie
Prześlij komentarz