sobota, 28 lipca 2007

850 rubli za sutki... albo 1300 za noc

Witam!!!
Wybaczcie ale nie bedzie po angielsku, bo nie mam na to za bardzo czasu.
Jestesmy w Nowosybirsku, ktore to miasto bylo dla mnie nic nieznaczaca plama na mapie. Wyobrazalam sobie, ze byc moze spoatka mnie bialy niedzwiedz na ulicy:-) Tym czasem miasto okazalo sie dosc duze - 2,2 mln ludzi, nowoczesne i calkiem przyjazne (niestety nie dla turystow-o mapy jest ciezko, przewodnikow nie ma nawet w hotelach, no i nikt nie mowi po angielsku). Wlasnie... jezyk... mowimy jak potrafimy, smieja sie z nas, a my pozniej z siebie... Mieszamy wszystkie jezyki jakich kiedys tam sie uczylysmy i cos wychodzi. Wychodzi na tyle, ze poki co znalazlysmy tani pokoj na 850 za sutki:-), no i zorganizowalysmy sobie wycieczke w Altaj - tzn. kupilysmy bilety na autobus - no zawsze jakas to organizacja:-) - trzeba bylo dojechac na dworzec:-)
Pierwszego wieczora zatrzymalysmy sie u kogos tam poleconego przez poznana w pociagu Pania, bylysmy tak zmeczone, ze nawet wygorowana cena nie za bardzo sie liczyla. Wygorowana jak na to, co zastalysmy. Jedynym atutem mieszkania (dwupokojowego!!!) byla naturalnie ciepla woda, wanna i telewizor. Oczywiscie wszystko ponad stan ale jak juz wspomnialam... bylo pozno i za bardzo nie wiedzialysmy z kim mialybysmy sie tragowac. Wczoraj rano znalazlysmy pokoj straszego pana Mikolaja, ktory wynajmowanie kwartir dorabia sobie do emerytury.
Mikolaj nie jest zadowolony ze zmian ustrojowych, jakie zaszly w Rosji. Boli go bardzo to, ze po tylu latach pracy nie stac go w zasadzie na nic. Mowi, ze w Nowosybirsku ludziom nie zyje sie dobrze... No, wiadomo sa tacy, ktorym zyje sie swietnie - Nowosybirsk to taka druga Moskwa, nieco zapozniona, z widocznymi jak na dloni wsztskimi roznicami spolecznymi. Podobnie jak w Warszawie, choc pewnie przepasci ekonomiczne jakie dziela ludzi w Rosji sa znacznie wieksze od tych, ktore spotyka sie w Polsce. Relatywnie wieksze. Szczegole, tak mi sie wydaje, cierpia starsi ludzie, ktorymi panstwo nie interesuje sie, a ktorzy sa juz za starzy na to zeby przetransformowac sie i swietnie sobie radzic w tym krwiozreczym rosyjskim kapitalizmie. Tyle analizy...

Jak wspomnialam dzisiaj wyjezdzamy w Altaj. Juz nie moge sie doczekac. mam nadzieje, ze wszystko znaow wyjdzie swietanie. Troszke sie martwie o zdrowie, bo na sie cos przeziebilo i o mojego zeba, co go kanalowo juz wyleczylam podobno na Ukrainie, a ktory jeszcze cos tam pobolewa. No, zobaczymy co bedzie. Ogolnie mamy sie niezle. czekamy na wiecej wrazen i piekne altajskie widoki.

Kochani, bardzo za wami wszystkimi tesknie. Nie moge dzwonic, bo placzenia niby sa ale nic nie dziala i starsznie mnie to wkurza. czesto mysle o Was wszystkich, wczoraj to myslenie skonczylo sie bezsennoscia:-) Na szczescie Mikolaj ( nasz gospodarz jest telemaniakiem i do 3 nad ranem raczyl sie rosyjska telewizja, wiec mialysmy z kim pogadac - Agnieszka tez nie spala).

Szap, Kochana glownie myslalam o Enklwaie, niechcacy wlaczyla mi sie Kim Wild i wspominalam nasze ostatnie wyjscie w miasto. Bylo wspaniale!!! Ucaluj ode mnie swoich Angliczanow:-)

Marys, o Tobie tez nie przestaje wspominac - wiesz, kiedy razemy bedziemy musialy sie gdzies wybrac na dluzej. Bardzo bym chciala. Pisz maile, a ja w miare mozliwosci bede na nie odpowiadala.

Sciskam Was wszystkich najmocniej.

Juz nie sprawdzam tekstu, wiec przepraszam za bledy wszystkie.
Wasza Ania

Brak komentarzy: